poniedziałek, 13 stycznia 2014

Giorgio Armani Lasting Silk

NARS Sheer Glow klik! jest już na wykończeniu więc postanowiłam tymczasowo nie przedłużać z nim umowy i przerzuciłam się na Armaniego. Używam już od miesiąca i powinnam mieć wyrobioną opinię na jego temat, ale sama nie wiem czy jestem zachwycona. A jak nie wiem to chyba nie jestem. Może zacznę od tego jakie podkłady lubię:
pierwsze primo: średnie krycie, które można budować. Nie znoszę efektu maski. Mimo że mam sporo niedoskonałości, to wolę już żeby je było widać niż 3cm szpachli, która moim zdaniem pogarsza sprawę.
drugie primo: używam tylko kolorów z żółtymi podtonami. Nawet neutralne odrzucam. Niestety moja twarz często przypomina kolorem buraka. Różowe podkłady robią ze mnie świnkę, a neutralne beże nie kamuflują czerwieni. 
trzecie primo: lubię podkłady rozświetlające, ale nie takie z brokatem i złotymi drobinkami, tylko takie które wydobywają naturalny (ekhm, powiedzmy, że naturalny), zdrowy blask skóry. Taki no make-up make-up. Przede mną pewnie jeszcze daleka droga do takiego efektu, ale najważniejsze, że wiem w którym kierunku iść.




Moja Cera:

mieszana, ale zdecydowanie nie tłusta
nie świecę się
mnóstwo niedoskonałości
kilka blizn potrądzikowych
nierówny koloryt
duża skłonność do zaczerwienienia
rozszerzone pory


Jednym słowem ideał.

Obietnice Armaniego:

Podkład o przedłużonej trwałości zainspirowany ekstremalnymi warunkami, jakie panują na scenie. Rewolucyjna jedwabista konsystencja na bazie wody gwarantuje 14-godzinną trwałość i satynowo-matowe wykończenie. Tak lekki, że aż niewyczuwalny na skórze. Dla cery normalnej i tłustej. Zapewnia średnie pokrycie niedoskonałości. Posiada filtr UV SPF20. Kosmetyk na bazie wody oparty na silikonie. Zawiera nawilżający skwalen. Delikatnie perfumowany.
Łączy w sobie cechy pozornie nie do pogodzenia: lekkość i trwałość. Dość zwarta konsystencja łatwo rozsmarowuje się na skórze dając naturalnie doskonały efekt zadbanej cery. Zadowoli osoby poszukujące naturalnego, satynowego efektu, jak i te, które od podkładu oczekują przede wszystkim trwałości i odporności na ścieranie. Kosmetyk nie jest widoczny na twarzy i nie podkreśla porów. Doskonale prezentuje się na cerze mieszanej, jak i bardziej suchej i dojrzałej. Wygląda jak druga skóra, ale łatwo go zmyć zwykłym żelem bądź mleczkiem do demakijażu. Dostępny w siedmiu odcieniach.


Jaki jest GA Lasting Silk?

KOLOR: 4.5 bardzo jasny kolor z wyraźnymi żółtymi podtonami. Dla mnie trochę za jasny nawet na zimę. Na szczęście dla mnie podkład się utlenia i ciemnieje na twarzy, co możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej. Generalnie numeracja kolorów wszystkich podkładów Armaniego jest dla mnie wielką zagadką i dla samego twórcy chyba również. 4,5 w Lasting Silk jest super jasny, ale w Maestro już idzie w medium. Z kolei w Luminous Silk 4.5 nie ma, ale 4.25 zdecydowanie wpada w róż. WTF pytam? Niby kiedyś doczytałam, że połówki to żółte podtony, a całe to różowe. Nie  bardzo wiem co kryje się za ćwiartkami.


http://karlasugar.net/2009/06/armani-lasting-silk-foundation/




5 minut po nałożeniu-kolor jest ciemniejszy
pod kątem widać jak podkład ciemnieje
zdjęcie z fleszem najlepiej oddaje różnicę w kolorach

KONSYSTENCJA: bardzo płynna, wodnista, więc trzeba szybko nakładać na twarz. Ja używam gąbeczki z Real Techniques, o której pisałam tutaj. Dość wydajny, jedna pompka zdecydowanie wystarczy na całą twarz, chociaż jeśli podkład wylewacie bezpośrednio na gąbeczkę, to nawet i dwie pompki nie wystarczą (pożera podkład). Duży minus za to, że pompka zupełnie nie kontroluje ilości wyciskanego podkładu i przez to jest wiecznie brudna:/

TRWAŁOŚĆ: skoro w nazwie jest lasting to wymagam dużo. Podkład trzyma się troszkę dłużej niż NARS, ale u mnie jest to max 4 h w warunkach skrajnych, czyli przy wadliwej klimie w pracy. W cudowne dni wolne od pracy spokojnie daje radę do 6 h. Dla mnie to trochę za mało.





KRYCIE: od lekkiego do średniego krycia. Nie zakryje wyprysków, ale świetnie zneutralizuje wszelkie czerwoności. W moim przypadku bez korektora ani rusz. GA nie podkreśla rozszerzonych porów. Jest lekki jak piórko.

EFEKT: podkład rozświetla buzię, ale nie ma żadnych drobinek i brokatów (brr). Dodatkowo daje efekt matu. Wydaje się niemożliwe, że rozświetla i matuje jednocześnie, ale musicie mi uwierzyć na słowo. Skóra wygląda naturalnie świeżo- nie jest ani zbyt zmatowiona, ani zbyt rozświetlona. GA Lasting Silk jest bardzo lekki i zupełnie niewidoczny na twarzy. Co ważne, nie zapycha. Mimo SPF 20, podkład się dobrze fotografuje i nie odbija światła. 


różnica jest subtelna, ale moim zdaniem widać zdrowy blask po lewej stronie


EKSTREMALNE WARUNKI:
W piątek miałam zabieg z kwasami i delikatnie łuszczy mi się skóra. Po nałożeniu podkładu widać łuszczenie, ale nie wygląda to nieestetycznie. Suche skórki widać tylko z bliska. Mimo wszystko osobom z suchą skórą sugeruję najpierw testy. 

DLA KOGO?
Z podkładu będą zadowolone dziewczyny z cerą normalną i mieszaną, bez większych niedoskonałości, które chcą nadać skórze zdrowego blasku. Jeśli jesteście fankami Double Wear'a to na pewno nie jest podkład dla Was.

Czy kupię ponownie? Raczej nie. Głównie ze względu na to, że na mojej skórze wcale nie jest "long lasting". Podkład jest bardzo dobry ale chyba nie jest wart 200 zł.

Zdjęcia wyglądają, jak robione kalkulatorem. Niestety nie jest w stanie znaleźć dobrego światła. Rano ciemno, w dzień ciemnie, wieczorem ciemno.
xoxo
A.


18 komentarzy:

  1. Zrobić teraz dobre zdjęcie to cud, także całkowicie Ciebie rozumiem ;) Z tego co widzę u mnie też się nie sprawdzi- trwałość przede wszystkim ;) Chociaż intryguje mnie jego wykończenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jeszcze nie znalazłam super trwałego podkładu. OK, może Double wear, ale wykończenie zupełnie nie dla mnie. Za to armani byłby idealny, gdyby nie trwałośćTwarz wygląda super zdrowo i naturalnie, co zimą jest trudne do osiągnięcia

      Usuń
  2. Mam go w odcieniu nr 2 i bardzo lubię, choć nie zawsze mam aż tak nawilżoną skórę, by moc go nakładać, bo niestety lubi podkreślać suche skórki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. numer 2 to chyba śnieżnobiały jest:) na suchą skórę faktycznie zbyt wodnisty jest

      Usuń
    2. Nie jest aż taki śnieżnobiały:D Ja mam go właśnie w tym odcieniu i zaraz po nałożeniu jest trochę za jasny, ale on ciemnieje, więc po chwili staje sie kolorystycznie prawie taki jak Nars Gobi, czyli dokładnie w odcieniu mojej skóry. Ja mojego Armaniego na razie za długo nie testowałam, bo mam zarówno Narsa jak i jego dopiero od 2 tygodni, więc bardziej skupiłam się na Narsie na razie:)

      Usuń
    3. a ja długo Armani u Ciebie się trzyma? ciekawa jestem, czy faktycznie pod tym względem jest słaby, czy to raczej specyfika mojej skóry.

      Usuń
    4. Ja mam mieszaną cerę i on po przypudrowaniu trzyma się około 5-7 godzin, ale to zależy też od tego, czym go przypudruję, bo jak Narsowym sypkim puderkiem to jest nie do zdarcia dłużej, niż gdy go przypudruję np. Chanelem Les Beiges. Za dużo jednak o nim nie mogę jeszcze powiedzieć, bo zaledwie 4 razy go miałam na buzi:) Jednak faktycznie nie jest to podkład długotrwały i jest bardzo podatny na ścieranie niestety...

      Usuń
    5. kurczę. Widocznie nie ma podkładów idealnych. No ale będę szukać dalej

      Usuń
  3. Lubię takie delikatne konsystencję, jak i krycie, ale obawiam się podkreślania skórek. Mam dosyć suchą cerę i podkłady niestety lubią wydobywać suche miejsca, które normalnie nie są widoczne. Trwałość też pozostawia wiele do życzenia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety suche skórki widać. A co do trwałości, to może specyfika mojej skóry. U mnie wszystkie podkłady tak szybko znikają;(

      Usuń
  4. Swietna recenzja Kochana. Bardzo lubie w podkladach lekkosc i mimo, ze mam bardzo uwrazliwiona skore na policzkach i czerwienieja mi od byle czego, tez tak jak i Ty nie lubie pelnego krycia za bardzo. Uwielbiam podklady rozswietlajace i dlatego zamowilam sobie jakis czas temu podklady w plynie i w kompakcie Guerlain Blanc de Perle a prawdopodobnie juz niedlugo zagosci u mnie tez Diorsnow. Cere mam sucha a czasem bardzo takze zazwyczaj podklady nawet bez przypudrowania trzymaja sie mnie przez caly dzien. Warunki ekstremalne? Jak najbardziej: pracuje w klimacie typowo morskim gdzie powietrze jest przesycone sola, a wewnatrz klimatyzacja chodzi 24h na dobe :-( :-( moja skora po dwoch tyg w tym piekle jest ohydna czasami i jak wiory. Ten podklad jak widac chyba nie za bardzo bylby wiec dla mnie, ale z powodzeniem uzywam Luminous Silk i Maestro (tego mieszam z baza rozswietlajaca).
    Szkoda, ze nie do konca Ci sie sprawdzil i doceniam rzetelnosc ;-*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby nie trwałość to byłabym zachwycona, bo uwielbiam taki naturalny, zdrowy look:) A jak Maestro? Chciałabym kupić sobie kompakt maestro bo podobno mocniej kryje, ale sama nie wiem czy warto. Jednak trochę do zakrycia mam niestety.Jestem bardzo ciekawa tego Diorsnow! mogę prosić linka do recenzji?:)

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. Maestro jest bardzo fajny tylko ze bardziej na lato jak dla mnie, bo krycie ma minimalne. Tez sie zastanawialam nad kompaktem :-):-) Diorsnow idzie do mnie malymi krokami i na pewno sie nim u siebie pochwale. Hihi.

      Usuń
  5. Rewelacyjna i rzetelna recenzja :) Dzięki wielkie za porównanie kolorów, można dzięki temu wyrobić sobie opinię :) Ja także lubię delikatne krycie, bez żadnej szpachli na twarzy. Jednak mam suchą skórę i niektóre podkłady strasznie to podkreślają. Teraz mam ochotę przetestować NARS'a tylko ponieważ nie mam nigdzie stacjonarnie i muszę kupić przez internet, to najpierw muszę zdecydować się na kolor, co nie jest takie łatwe ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja myślę nad Maestro … w sumie już sama nie wiem co potrzebuję i czego chcę :D O tym też dumam, mi krycie nie jest potrzebne u lubię lekkie formy :) świetnie go przedstawiłaś i te porównania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też myślę nad Maestro. Testowałam i krycie jest minimalne, ale mam w planach doprowadzić swoją twarz do porządku, więc może krycie nie będzie potrzebne. Oby.

      dzięki za miłe słowa:)

      Usuń
  7. Kawał dobrej roboty!!! Bardzo dobra recenzja.
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń