poniedziałek, 23 czerwca 2014

5 znienawidzonych makijażowych technik vbloggerek



Witam Was po miesięcznej przerwie.... Tyle aż nie pokazywałam się na blogu. Kilka czynników sprawiło, że przez ostatni miesiąc makijaż i kosmetyki nie były mi w głowie, a najważniejszym z nich były ostatnie egzaminy i koniec studiów. Mam nadzieję w lipcu nadrobić zaległości, pomysły już są, czekają na realizację :).

Dziś bez zdjęć i swatchy, a chciałabym Wam pokazać kilka metod/praktyk moich ulubionych (naprawdę wiele z nich lubię i cenię, zwłaszcza cudowną i piękną Jaclyn Hill!) blogerek YTbowych... Których niestety nie jestem czasem w stanie zrozumieć. Nie oglądam nigdy makijaży artystycznych, ale te które są jasno określane jako dzienne, randkowe, walentynkowe, letnie, wiosenne... I z niepokojem stwierdzam, że bloggerki mają apetyt na dużo technik w jednym makijażu, często technik, które według mnie nie sprawdzają się w życiu codziennym. Wiele z nich jest bardzo powielana i powszechna. Czy jednak to co widzimy na ekranie, będzie wyglądało dobrze w życiu realnym?

sobota, 14 czerwca 2014

Pink is my new obsession: Revlon Parfumerie i Golden Rose Color Rich

Dziś super szybki post. Ostatnio zachwyciły mnie dwa lakiery do paznokci w soczystych, różowych kolorach. Oba idealnie podkreślają opaleniznę i w związku
 z tym, że lato w pełni, możemy takie kolory nosić bez wyrzutów sumienia. 

 1.Revlon Parfumerie w kolorze Ginger Melon:

to trochę arbuz, trochę malina i trochę koral. Świetnie się nakład i utrzymuje bez zarzutu 3 dni (u mnie rekord). Na zdjęciu nie prezentuję się zjawiskowo (zbyt mocno wpada w róż), ale nawet obce osoby pytały mnie jaki mam kolor na paznokciach, więc coś w tym musi być. Kosztuje ok, 20 zł i można go dostać w Douglasie i chyba w perfumeriach Hebe. 


poniedziałek, 2 czerwca 2014

Haul: Kosmetyki z Ameryki- NARS, MAC, CLINIQUE, KAT VON D

Powrót z wakacji jest zawsze tak samo traumatyczny. W sumie już zapomniałam, że gdziekolwiek byłam, a tą podróżą żyłam dobre pół roku i wszystko odkładałam na "po USA". Do NYC jechałam z wielkimi nadziejami (jak każdy chyba od XVI wieku, w końcu nie na darmo mówią o mitycznym American Dream), ale koniec końców nie musiałam dokupować kolejnego bagażu. Okazało się, że NYC jest jednym z droższych miast świata, ale kosmetyki i ciuchy mimo wszystko są tańsze niż u nas. Poniżej łupy, które udało mi się kupić w zamian za rezygnację z kolacji i obiadu:D