Dużo na blogu pokazuję kolorówki, dlatego dziś mała odmiana w ramach której zaprezentuję swoją obecną pielęgnację (czy też zestawy do pielęgnacji). Ma się rozumieć, to oczywiście jakieś 10% moich kosmetyków pielęgnacyjnych, jednak po te ostatnio sięgam najczęściej. Ogólnie zestawy często się zmieniają bo lubię eksperymentować, ale jeden trend jest niezmienny - w pielęgnacji najbardziej sobie cenię kosmetyki naturalne i organiczne, rosyjskie, oraz azjatyckie. Oczywiście nie byłabym sobą, gdyby nie było też kilku pozycji luksusowych :). No to zapraszam do pielęgnacyjnego tournee!
PIELĘGNACJA WŁOSÓW
Zanim załapałam obsesję na punkcie kolorówki, byłam namiętną włosomaniaczką. Niestety, mania na punkcie włosów przyszła po karygodnych eksperymentach, jakie wykonywałam na włosach w okresie bardzo krótkiego czasu. Przez wykonanie kilku koloryzacji (i dekoloryzacji) i keratynowego prostowania w ciągu jednego miesiąca, wypadła mi 1/3 włosów, a na długości w sumie 1/3 mi się wykruszyła, a kolejna 1/3 poszła pod nożyczki. Naturalna pielęgnacja uratowała mi resztę włosów, ale w pewnym momencie nakładanie hektolitrów olei, mieszanek, mikstur itd. przestało dawać dobre efekty - co prawda włosy nie były już tak łamliwe i zniszczone, ale nie wyglądały tak dobrze, jak za czasów kiedy moja pielęgnacja była prosta i bogata w silikony.
Dlatego też ostatnio zaczęłam zaniedbywać olejowanie, uprościłam pielęgnację i wprowadziłam do niej lekkie silikony. Włosy zaczynają zdecydowanie odżywać, ale do stanu sprzed 2-3 lat jeszcze daleka droga.
Mycie: Sięgam po środki delikatne, od czasu do czasu używam bardziej oczyszczających szamponów. Zauroczyły mnie produkty L'Occitane, zwłaszcza odbudowyjący szampon do włosów suchych i zniszczonych oraz cytrusowa werbena. Kolejnym produktem, którym myję włosy jest nabłyszczająca kostka Lush New Schampoo Bar, którą uwielbiam za niesamowitą ilość piany jaką daje, nabłyszczenie i piękny ziołowy zapach.
Pielęgnacja: Tu zestaw zdecydowanie ostatnio uprościłam. Praktycznie codziennie nakładam maskę zamiast odżywki, zwłaszcza którąś z serii Planeta Organica. Uwielbiam je za piękne, orientalne zapachy. Używam ich zamiennie, stosuję tajską, ajuwerdyjską, marokańską. Toskańska zdecydowanie nie podeszła moim włosom. Zwykle odżywki są dla mnie zbyt mało odżywcze, ale nie w przypadku werbenowej L'Occitane, która daje efekt jak po wyjściu od fryzjera :). Po myciu, na końcówki jako ochronę nakładam odbudowujący olejek L'Occitane.
Tu zdecydowanie gości natura :). Dla mnie kąpiel to rytuał i odprężająca chwila relaksu, więc dogadzam sobie jak mogę. :) Uwielbiam mydła w słoiczkach o konsystencji żelu lub pasty, do moich ulubionych należą mydła Planeta Organica (zwłaszcza islandzkie spa). Ostatnim odkryciem jest czarne mydło Babuszki Agafii o pięknym, brzozowo-trawiastym zapachu - to bardzo przyjemna odmiana po rozczarowującym mydle kwiatowym. Lubię także zapachy orientalne, w co pięknie się wpisuje pianka myjąca RITUALS Hammam Delight. Pachnie eukaliptusem, odświeża, a do tego po 2 miesiącach nadal jest jej ponad połowa...
Do tego często sięgam po mydło Aleppo z 20% olejem laurowym, używam go czasem także do mycia twarzy. Ogólnie twarz myję zwykle naturalnymi mydłami, którymi myję też ciało. Na zdjęciu widzicie także różane mydło Barwa, oraz po raz kolejny miniaturowa werbenowa seria L'Occitane - mydło i żel po prysznic. Tak, po takich kąpielach wychodzi się z łazienki ciągnąc za sobą zapach jak po wizycie w SPA :D.
Czyli zestaw bazowych produktów do pielęgnacji. Do takich należy krem oraz serum Receptury Babuszki Agafii z serii do 35 lat. Ostatnio jednak potrzebowałam "mocniejszego kalibru", który pokażę na samym dole. Do bazowych zaliczam też balsam do ciała - znowu L'Occitane, znowu werbena... Poza tym: krem do rąk z masłem shea i najlepszy balsam do ust na świecie - Clarins Moisture Replenishing Lip Balm z woskiem z róży... J'adore!
Bardzo lubię maski i w tej kategorii zdecydowanie przypadają mi do gustu azjatyckie pozycje. Stosuję między innymi rozjaśniającą Tony Moly Tomatox Magic White Massage Pack, całonocną, fantastyczną maseczkę LANEIGE, oraz niesamowicie głęboko oczyszczającą Lioele Pore Clean & Tightening Pack. Czasami lubię mocne oczyszczenie, ale nie przepadam za maskami które zastygają do skorupy na twarzy. Lioele pod tym względem jest super, bo nie tworzy sypiącej skorupy i jest niesamowicie gęsta, dzięki czemu nigdzie nie ścieka i można nią bardzo równo pokryć całą twarz.Wśród masek mam także CHANEL Hydramax + Active, którą lubię, ale niestety ma dość pospolitą konsystencję i u mnie powoduje łzawienie. Po jakimś czasie trzymania jej na twarzy czuję dyskomfort i mam ochotę ją zmyć. Mimo wszystko ładnie nawilża.
Zdecydowanie brakuje mi w tym zestawie czegoś złuszczającego.... Kiedyś miałam Turnaround Clinique i zaczynam za nią tęsknić... Chciałabym też jeszcze spróbować coś z Lush lub Organique. Także poszukiwania maski idealnej nadal trwają :).
No a to jest odpowiedź na pytanie kochanych koleżanek z pracy na pytanie "jak można wydać 250 złotych na próbki?!!"... Można :D... Na przykład na takie jak te. Uwielbiam próbki i obdarowywanie mnie nimi w sklepach jest opłacalne, bo często na podstawie próbek kupuję sobie produkty pełnowymiarowe.
W tym wypadku dużo sampli kupiłam w jednym rzucie w sieci, bo moja skóra ostatnio przestała być Wash&Go... Zdecydowałam się na dużą dawkę Shiseido i sprawdzone wcześniej serum Estee Lauder Advanced Night Repair. Efekty kuracji były niemal natychmiastowe. Seria Shiseido Future Solution LX mnie zachwyciła. Postanowiłam kupić pełnowymiarowe opakowania, ale cena rzędu 1000 złotych za krem mnie poraziła... Więc kupiłam sobie po prostu więcej próbek :).
Mam też pare naście innych próbek Lancome Renerie, trochę innych serii Shiseido (Ibuki, Benefiance)... Cztery miniatury CHANEL Hydra Beauty po 5ml... I w sumie przede wszystkim te saszetki zużywam ostatnimi czasy do pielęgnacji twarzy.
Koniec :). Tak wygląda moja obecna pielęgnacja. Była to szybka przeglądówka, więc jeśli coś Wam wpadło w oko i chcecie wiedzieć coś więcej, to zapraszam do komentarzy. Bardzo chętnie też poczytam o Waszych typach pielęgnacyjnych, zwłaszcza tych naturalnych lub azjatyckich.
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu! M. :)
Pielęgnacja: Tu zestaw zdecydowanie ostatnio uprościłam. Praktycznie codziennie nakładam maskę zamiast odżywki, zwłaszcza którąś z serii Planeta Organica. Uwielbiam je za piękne, orientalne zapachy. Używam ich zamiennie, stosuję tajską, ajuwerdyjską, marokańską. Toskańska zdecydowanie nie podeszła moim włosom. Zwykle odżywki są dla mnie zbyt mało odżywcze, ale nie w przypadku werbenowej L'Occitane, która daje efekt jak po wyjściu od fryzjera :). Po myciu, na końcówki jako ochronę nakładam odbudowujący olejek L'Occitane.
PRODUKTY DO MYCIA CIAŁA I TWARZY
Tu zdecydowanie gości natura :). Dla mnie kąpiel to rytuał i odprężająca chwila relaksu, więc dogadzam sobie jak mogę. :) Uwielbiam mydła w słoiczkach o konsystencji żelu lub pasty, do moich ulubionych należą mydła Planeta Organica (zwłaszcza islandzkie spa). Ostatnim odkryciem jest czarne mydło Babuszki Agafii o pięknym, brzozowo-trawiastym zapachu - to bardzo przyjemna odmiana po rozczarowującym mydle kwiatowym. Lubię także zapachy orientalne, w co pięknie się wpisuje pianka myjąca RITUALS Hammam Delight. Pachnie eukaliptusem, odświeża, a do tego po 2 miesiącach nadal jest jej ponad połowa...
Do tego często sięgam po mydło Aleppo z 20% olejem laurowym, używam go czasem także do mycia twarzy. Ogólnie twarz myję zwykle naturalnymi mydłami, którymi myję też ciało. Na zdjęciu widzicie także różane mydło Barwa, oraz po raz kolejny miniaturowa werbenowa seria L'Occitane - mydło i żel po prysznic. Tak, po takich kąpielach wychodzi się z łazienki ciągnąc za sobą zapach jak po wizycie w SPA :D.
PIELĘGNACJA TWARZY I CIAŁA - BASICS
Czyli zestaw bazowych produktów do pielęgnacji. Do takich należy krem oraz serum Receptury Babuszki Agafii z serii do 35 lat. Ostatnio jednak potrzebowałam "mocniejszego kalibru", który pokażę na samym dole. Do bazowych zaliczam też balsam do ciała - znowu L'Occitane, znowu werbena... Poza tym: krem do rąk z masłem shea i najlepszy balsam do ust na świecie - Clarins Moisture Replenishing Lip Balm z woskiem z róży... J'adore!
PIELĘGNACJA TWARZY - MASKI
Bardzo lubię maski i w tej kategorii zdecydowanie przypadają mi do gustu azjatyckie pozycje. Stosuję między innymi rozjaśniającą Tony Moly Tomatox Magic White Massage Pack, całonocną, fantastyczną maseczkę LANEIGE, oraz niesamowicie głęboko oczyszczającą Lioele Pore Clean & Tightening Pack. Czasami lubię mocne oczyszczenie, ale nie przepadam za maskami które zastygają do skorupy na twarzy. Lioele pod tym względem jest super, bo nie tworzy sypiącej skorupy i jest niesamowicie gęsta, dzięki czemu nigdzie nie ścieka i można nią bardzo równo pokryć całą twarz.Wśród masek mam także CHANEL Hydramax + Active, którą lubię, ale niestety ma dość pospolitą konsystencję i u mnie powoduje łzawienie. Po jakimś czasie trzymania jej na twarzy czuję dyskomfort i mam ochotę ją zmyć. Mimo wszystko ładnie nawilża.
Zdecydowanie brakuje mi w tym zestawie czegoś złuszczającego.... Kiedyś miałam Turnaround Clinique i zaczynam za nią tęsknić... Chciałabym też jeszcze spróbować coś z Lush lub Organique. Także poszukiwania maski idealnej nadal trwają :).
PIELĘGNACJA TWARZY NA DZIEŃ I NA NOC - KREMY, SERUM
No a to jest odpowiedź na pytanie kochanych koleżanek z pracy na pytanie "jak można wydać 250 złotych na próbki?!!"... Można :D... Na przykład na takie jak te. Uwielbiam próbki i obdarowywanie mnie nimi w sklepach jest opłacalne, bo często na podstawie próbek kupuję sobie produkty pełnowymiarowe.
W tym wypadku dużo sampli kupiłam w jednym rzucie w sieci, bo moja skóra ostatnio przestała być Wash&Go... Zdecydowałam się na dużą dawkę Shiseido i sprawdzone wcześniej serum Estee Lauder Advanced Night Repair. Efekty kuracji były niemal natychmiastowe. Seria Shiseido Future Solution LX mnie zachwyciła. Postanowiłam kupić pełnowymiarowe opakowania, ale cena rzędu 1000 złotych za krem mnie poraziła... Więc kupiłam sobie po prostu więcej próbek :).
Mam też pare naście innych próbek Lancome Renerie, trochę innych serii Shiseido (Ibuki, Benefiance)... Cztery miniatury CHANEL Hydra Beauty po 5ml... I w sumie przede wszystkim te saszetki zużywam ostatnimi czasy do pielęgnacji twarzy.
A tak mieszkają moje próbki :) |
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu! M. :)
Cudowności! A gdzie kupujesz te próbki?
OdpowiedzUsuńPróbki kupuję na allegro, jest naprawdę wiele dobrych sprzedawców, ale te akurat robiłam u tego sprzedawcy: http://allegro.pl/show_user.php?uid=19847004
UsuńJak będę na urlopie w Pl to wrócę do tego posta i kupię też sobie kilka próbek:)
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=GI-O4YPNNHo może się przyda filnik :D
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa gdzie kupujesz próbki? Sama jestem maniaczką próbek więc bardzo mnie to interesuje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tymi próbkami! Sama na to nie wpadłam, ale rzeczywiście jak się dobrze trafi to może być to opłacalne. Mnie kuszą azjatyckie maseczki całonocne w tych zabawnych opakowaniach :-) Mam ochotę sobie jakąś sprawić :-)
OdpowiedzUsuńLaneige polecam gorąco :) Nie klei się podczas snu a jednocześnie pozostawia na całą noc warstwę odżywczą i chroniącą przed przesuszeniem
UsuńUwielbiam L'Occitane, nigdy tak moje włosy nie pachniały jak po ich szamponach i odżywkach.
OdpowiedzUsuńsame cudowności : ) sporo tego
OdpowiedzUsuńhttp://thestarsofgroud.blogspot.com
Uwielbaim ten szampon z L'occiatne:) Mnie strasznie wkurza kochana,że ktoś sprzedaje próbki , które są do zakupów dla klienta:/ Straszny proceder!!
OdpowiedzUsuńZ jednej strony to rzeczywiście nieuczciwe, a z drugiej... sama z tego (jak widać) korzystam. Z kolei nie mam nic przeciwko temu żeby sobie sprzedawczynie w Sephorach testowały do woli - wolę jak są dobrze zorientowane wśród marek i działania kosmetyków. Nie ma nic zabawniejszego niż konsultantka chcąca mnie czymś zaciekawić, po czym po kilku minutach odchodzi speszona faktem, że wie mniej o oferowanych produktach niż ja :P już nie mówiąc o nadchodzących kolekcjach
Usuń