Początkowo chciałam ten wpis poświęcić tylko jednemu różowi (NARS Sin) ale stwierdziłam że może warto go pokazać w kontekście moim innych typowo "zimowych" róży. Bo Sin zdecydowanie do zimowych odcieni należy. W tej porze roku zdecydowanie przełączam się na ciemniejsze i bardziej stonowane odcienie. Ogólnie rzecz biorąc, nie czuję się ani nie wyglądam dobrze w typowo różowych różach. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale wydaje mi się że po prostu nie wyglądam w nich naturalnie, ze względu na to że mój naturalny rumieniec twarzy jest zdecydowanie czerwony.
Moja kolekcja typowo zimowych róży. |
Przechodząc do kolekcji, to zimować poszły koralowe odcienie, a makijażem zawładnęły chłodne i ciemne odcienie: Bordowy Sleek Flushed, Sleek Pomegranate w kolorze owoców leśnych, czerwono-ceglasty MAC Extradimension Fiery Impact, oraz wspomniany wyżej NARS Sin.
Według mnie zdjęcie najlepiej oddające kolor NARS Sin. |
I tu już dalej kilka wierszy poświęcę NARSowi, bo po prostu jest moją nową obsesją :). To najpiękniejszy i najbardziej pasujący mi róż, jaki miałam. Kwintesencja zimowego różu! Bardzo długo się uganiałam za takim odcieniem i trochę zaryzykowałam kupując go na odległość bez pomacania, ponieważ w sieci na każdym zdjęciu wygląda inaczej. I jak go zobaczyłam, to zrozumiałam w czym rzecz. Zależnie od oświetlenia przybiera zupełnie różne postacie - czasem wydaje się ciepły, czasem zdecydowanie śliwkowy i zimny. Zdecydowanie odpisałabym ten kolor jako kameleon i nie przypisałabym go do żadnej kategorii temperatury barw. I już Wam pokazuję, dlaczego.
Powyżej na zdjęciu widzicie zestawienie NARS Sin ze Sleek Antique. Na zdjęciu jak i w realu wyraźnie widać, że Sleek posiada zdecydowanie chłodne, zimne refleksy, a NARS Sin złote, które zdecydowanie ocieplają kolor. Mimo wszystko, na swatchach NARS Sin wypada zdecydowanie chłodniej niż Antique, ze względu na sam odcień pigmentu, który jest w NARSie chłodny, a w Sleeku cieplejszy i wpadający bardziej w brąz. Z kolei gdy spojrzymy na oba róże w pokojowym oświetleniu, to w opakowaniu wyglądają bardzo podobnie. Wypadkowa temperatura barw jest bardzo zbliżona, odcień też wydaje się na tyle podobny, że Sleeka można by wziąć za tańszy odpowiednik NARS Sin. W świetle i na ręku podobieństwo traci jednak na mocy.
Podsumowując, NARS Sin to przepiękny zimowy kolor i ze wszystkich tu przedstawionych, obok bordowego Sleek Flushed, jest moim zimowym faworytem.
Chętnie usłyszę jeśli znacie jakieś piękne, typowo zimowe róże. Zwłaszcza w śliwkowych i jagodowych odcieniach.
Pozdrawiam! :) M.
Uwielbiam róże sleek'a (i tylko róże). Polecam paletkę blush by 3 - Sugar, ma świetne kolorki. :) Antique wygląda podobnie do sin widzę, ale tylko w opakowaniu. Pozdrawiam i zapraszam do siebie fanaberiepolki.blogspot.com
OdpowiedzUsuńpiękne te róże, ten sleekowy mi się bardzo podoba. nie polecę Ci nic w śliwkowych i jagodowych kolorach bo nie posiadam. Noszę chłodne róże bo wydaje mi się że mi w nich dobrze. Uwielbiam Inglotowy w kremie o numerze 80, MAC Well Dressed, teraz jestem zakochana w moim nowym różu z UD o nezwie Temper...
OdpowiedzUsuńa u mnie MAC Well Dressed jest ledwo widoczny na twarzy :( ja jednak lubię mocny akcent na policzkach, nie wiem jak mogłam tyle lat malować się bez używania różu!
UsuńPowiem, że prze Ciebie zakochałam się w tym kolorze różu z Narsa i teraz będę albo szukać odpowiednika, albo... No, hm. Ciężko będzie.
OdpowiedzUsuńNie szukaj, bierz Sina!
Usuńpiękny jest ten z Nars'a!!!
OdpowiedzUsuńśliczne kolory :) opakowanie wygląda bardzo podobnie do opakowań sleeka :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kolor! Rzeczywiście idealny na zimę!
OdpowiedzUsuńmysle o zakupie tego rozu ze sleeka mam juz paletke au naturel i zastanawiam sie czy ja zamowic czy kolor mi podpasuje , i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuń