Robiąc zdjęcia do tego posta, zdałam sobie sprawę, że większość moich szminek jest w tym samym lub zbliżonym kolorze. Oczywiście wkładając kolejną sztukę do koszyka jestem święcie przekonana, że to świetna okazja, bo przecież takiego koloru jeszcze nie mam, a jest mi bardzo potrzebny.
W swojej skromnej kolekcji mam 11 szminek drogeryjnych marek. Marzy mi się pomadka Estee Lauder Pure Color Red Velvet Matt. Byłam już w 2 Douglasach i Sephorze i nigdzie jej nie ma. Monika właśnie przeczesuje dla mnie rzymskie drogerie, ale bez rezultatu. Odczytuję to jako znak z niebios.
1. Rimmel Lasting Finish by Kate nr 16 w kolorze Rosetto. Pachnie budyniem malinowym. Mocno kremowa, ale nie nawilża przez co podkreśla suche skórki. Kolor na ustach dużo jaśniejszy niż na swatchu. Określiłabym go jako różowo-koralowy.Pigmentację oceniam wysoko, czego nie można powiedzieć o kryciu, bo pomadka zupełnie nie stapia się z wargami, tylko żyje sobie własnym życiem (najczęściej na zębach). Trwałość: do pierwszej szklanki wody. Cena: ok. 18 zł
2. Cartice Ultimate Color w kolorze Frozen Rose. Kolor chłodny- taki różowy nudizak. Kremowa konsystencja, która nie podkreśla skórek i ładnie kryje. Rzadko używam, bo zdecydowanie lepiej wyglądam w czerwieniach. Cena: 17 zł
3. Make up Forever Rouge Artist Natural w kolorze 21. Dostałam miniaturkę w Sephorze, ale niestety nie miałam wpływu na wybór. Bardzo jasny róż na ustach to zdecydowanie nie mój klimat. Użyłam tylko do swatchów więc nie wypowiem się na temat trwałości i konsystencji. Chętnie komuś oddam.
______________________________________________________________________
RED LIGHT DISTRICT:
Znajdź różnicę |
1. Miss Sporty Read My Lips. Pachnie arbuzami. Kolor malinowo-czerwony. Na ustach bardziej wpada w różowe podtony niż w czerwień. Długo trzyma się na ustach, ale nierówno się ściera. Nie migruje i nie brudzi wszystkiego wokół. Konsystencja dosyć mokra, ale po kilku chwilach cudownie przechodzi w mat. To moje drugie opakowanie.
2. NYX w kolorze 643 Femme, który określiłabym jako pomarańczowo-czerwony. Pomadka ma bardzo przyjemną konsystencję, dobrze kryje i jest dość mokra. Na ustach jest bardziej jaskrawa niż na swatchach. W ramach testów wypiłam gorącą herbatę i część szminki została na kubku, ale mimo wszystko przetrwała test. Najbardziej trwała z mojej kolekcji.
3. Sephora Rouge Cream Lipstick numer 8. Najbardziej intensywny kolor w mojej kolekcji. Niestety jest zbyt mokra i strasznie się rozmazuje. Sam sztyft jest miękki i dwukrotnie mi się złamał. Znalazłam na nią sposób i po prostu przypudrowuje sypańcem. Trzyma się idealnie. Bez pudru czerwone zęby i trwałość do pierwszej szklanki wody gwarantowana. Cena ok. 40 zł, ale kupiłam ją w promocji 50%.
4. Catrice Velvet Matt Lip Colour w kolorze Color bomb. Upolowałam z limitowanej kolekcji i od razu się zakochałam. Niestety miłość nie trwała długo bo zostawiłam ją w Douglasie podczas makijażu i Panie twierdziły, że ją wyrzuciły...hmmm OK. Po kilku dniach żałoby znalazłam ją zupełnie przypadkiem w jakiejś zapomnianej Naturze i żyjemy sobie długo i szczęśliwie. Co do konsystencji to jest dość sucha, twarda i słabo napigmentowana. Do uzyskania pożądanego efektu musimy się trochę namachać. Za to rezultat jest cudowny. Pełen mat i zero suchych skórek. Kolor mocno neonowy. Cena nieistotna, bo niestety nie można jej już nigdzie dorwać. Z tego co pamiętam ok. 18 zł.
______________________________________________________________________
PO CIEMNEJ STRONIE MOCY:
1. Catrice Hollywood Fabulous 40's w kolorze Holly Rose Wood. Piękny przygaszony róż. Idealna na jesień i zimę. Tak jak wszystkie moje pomadki Catrice, ta również jest bardzo kremowa, kryjąca i nie podkreśla suchych skórek. Trwałość jak na tę cenę zadowalająca. Niestety jest z limitowanej kolekcji, więc raczej niedostępna. Cena: ok 18 zł
2. Catrice Hollywood Fabulous 40's w kolorze Red Butler. Coś pomiędzy bordo a karminem. Odważna, więc noszę ją tylko na wieczorne wyjścia. Trwałość bardzo dobra i pigmentacja również.
______________________________________________________________________
ORANGE!
1. Catrice Ultimate Color w kolorze Princess Peach. Miałam fazę na pomarańczowe pomadki jakieś dwa lata temu. Teraz mi przeszło i ich nie używam. Jeśli ktoś lubi szminki w tym kolorze, to ta Catrice powinna przypaść do gustu nie tylko ze względu na dobre krycie i pigmentację, ale również z uwagi na kolor. Jest to soczysta bardzo jasna pomarańcza z elementami koralu. Cena: ok 17 zł.
2. KOBO w kolorze Orange. Według mnie bubel. Słaba pigmentacja, trwałość jeszcze słabsza i niemiłosiernie podkreśla suche skórki. Ponadto strasznie się rozmazuje. Kolor OK, ale co z tego, jeśli używanie jej to droga przez mękę. Ceny nie pamiętam, ale nie przekraczała 20 zł.
To już wszystko na dziś:) W kolejnym poście (klik!) wrzucę efekt na ustach, poczekam aż moja modelka wróci z rzymskich wakacji:) Cmok!
Źródło |
Posiadam pomadkę 1 i 2 :) bardzo je lubię :)
OdpowiedzUsuńz tych różowych? Rimmel i Catrice? bo chyba trochę niefortunnie oznaczyłam zdjęcie. Tą z Rimmela używam tylko latem. Piękny ma kolor:)
Usuńwszystkie kolory są ładne, najbardziej podobają mi się czerwienie :)
OdpowiedzUsuńdzięki:)
UsuńTa 2 szminka - Catrise - najbardziej mi się podoba, świetny kolor:)
OdpowiedzUsuńto taki różowo-cielisty kolor:) idealny dla dziewczyn z niebieskimi oczami. Ładnie podbija tęczówkę:)
UsuńJa kocham miłością prawdziwą masełka z L'oreala i mam nawet tą pomadkę z Rimmela z numerkiem 1. :)
OdpowiedzUsuńMaselek nie mialam okazji nawet macac. Jutro idę do rossmanna w takim razie:) a jak pomadka?
OdpowiedzUsuńpiękne kolorki:)
OdpowiedzUsuńdzięki:) cały czas mnie kuszą te droższe szminki, ale obiecałam sobie denko. Zobaczymy jak długo wytrwam w postanowieniu:)
Usuń