środa, 2 października 2013

MAC Mineralize Skinfinish Lightscapade + Bonus

  
Mineralize Skinfinish "chodził" za mną już jakiś czas, ale nigdy nie było nam po drodze. Kiedy zobaczyłam go na żywo po raz pierwszy, paleta odcieni kończyła się na kultowym kolorze Solf & Gentle (był najjaśniejszy). Kolor piękny, ale niestety okazał się być bardzo podobny do mojego Shimmer Bricka Bobbi Brown. Nie było sensu było dublować, zwłaszcza że w takim kolorze czuję się dobrze tylko latem. Lato minęło, Shimmer Brick poszedł zimować do następnego sezonu. Nie tylko z powodu odcienia - kiedy za oknem robi się pochmurnie to efekt tafli nie wydaje mi się najodpowiedniejszy.
Akurat wypadł mi służbowy wyjazd do stolicy, co oznacza MACowy szoping. Ku mojemu zaskoczeniu, w ofercie wśród skinfinishów pojawił się jaśniutki odcień Lightscapade. Nie poleciałam z nim do kasy od razu - na swatchach nie był aż tak błyszczący, jak moje dotychczasowe rozświetlacze. Sroczy instynkt się we mnie nie obudził. Miałam jednak wewnętrzne poczucie, że jak go teraz nie wezmę, to wrócę do trójmiasta i będzie mnie męczył do następnej okazji w MACu. Zaryzykowałam. 

 

Ogólnie

Produkt na pewno zwracający uwagę przez mozaikową teksturę. Twardy, nie osypuje się. Bardzo łatwo stopniować efekt ponieważ nie nabiera się go nigdy zbyt dużo. Opakowanie typowo MACowe z przeźroczystym okienkiem. Osobiście nie przepadam z MACową estetyką opakowaniową, ale nie ma to dla mnie dużego znaczenia. Za 10g pudru zapłacimy 100zł. Ponoć jest niesamowicie wydajny, ja używam zbyt krótko żeby zauważyć jakikolwiek ubytek. Na swatchach wychodzi interesująco - jest w nim trochę bieli, trochę złota, trochę miedzi. Na swatchu wychodzi bardzo jasny, szampański kolor.

Moje wrażenia

Pierwszy tydzień stosowania byłam raczej rozczarowana dużo delikatniejszym efektem rozświetlenia, niż ten do którego przywykłam. Miałam wrażenie że blask jest przygaszony i tak naprawdę mało widoczny. Na chwilę się na niego obraziłam, ale że akurat nie miałam nic innego pod ręką co akurat by mi kolorystycznie pasowało, to sobie go tak od niechcenia używałam.
Aż pewnego dnia poczułam to :). Obejrzałam efekt w słońcu i w lepszym oświetleniu i naprawdę doceniłam to co produkt robi. Nadaje efekt świetlistości który nie wygląda jak "Patrz, mam na policzkach rozświetlacz!" ale jak... Po prostu świetlisty refleks na skórze. Pięknie się zlewa z innymi kosmetykami - z pudrem, podkładem, różem. Nie wyróżnia się, nie wychodzi na pierwszy plan. Nazwa "skinfinish" jest według mnie w jego przypadku idealnie oddająca to, co robi - wykańcza makijaż, dyskretnie podkreśla kości policzkowe, łapie światło.  
Stosuję go codziennie, a 3 inne rozświetlacze w kremie/żelu (m.in. rozświetlacz YSL) oddałam przyjaciółce. Zostawiłam sobie Shimmer Bricka (na lato), oraz Shiseido (na specjalne okazje). Mam jeszcze rozświetlacz Estee Lauder, ale także chcę się go pozbyć.

 

Podsumowując

Jestem bardzo zadowolona z zakupu i naprawdę gorąco polecam ten produkt. Daje kropkę nad "i" w makijażu i jednocześnie nie wychodzi na pierwszy plan. Pomimo jednak że wychodzi on w najróżniejszych wariantach kolorystycznych, to raczej nie będę inwestować w jego inne odmiany - reszta jest dla mnie zbyt ciemna albo zbyt różowa. Mogę go zdecydowanie polecić. :)

Bonus

Niestety przyszedł moment w którym podjęłam (jakże trudną!) decyzję  o rozstaniu z moją paletką MACowych cieni. Poszły w świat. Niestety wszystkie próby wskazują na to że moje oczy, a dokładniej skóra powiek, ma coś do tych cieni i nie zamierzają z cieniami współpracować - czerwone, suche podrażnienia w kącikach, dyskomfort i uczucie klejenia po kilku godzinach...Widocznie cienie nie są mi pisane :(. Bardzo bym chciała spróbować kiedyś matów lub satyny.. Może kiedyś? Nowej użytkowniczce J. życzę aby u niej cienie spisały się jak na MACowe cienie przystało.


Nadal zostawiłam sobie Club - na razie nie mam sumienia się go pozbyć, zbyt lubię jego kolor i kameleonowy efekt jaki daje.
Archiwalnie - kilka zdjęć paletki na pamiątkę. Może komuś się przyda zoom na kolory Satin Taupe, Naked Lunch, Trax oraz Beauty Marked.

Pozdrawiam! M.

9 komentarzy:

  1. do MAC nie mam praktycznie dostępu, wiec jestem w posiadaniu jedynie kredki do oczu tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mam, mieli nam otworzyć w Gdyni ale niestety coś poszło nietak. Muszę się obejść sporadycznymi wypadami do Warszawy

      Usuń
  2. mam Lightscapade i bardzo go lubié!
    Delikatny, subtelny i piékny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Znów rozświetlacz? :> Nie, tu akurat nie miałaś wyboru, bo jest piękny.
    Też akurat dzisiaj była w Wawie służbowo, ale cholera nie było czasu na MACa. :/
    I ten cień Club jest boski.

    OdpowiedzUsuń
  4. paletka posiada moje ulubione odcienie, jeśli chodzi o cienie do powiek :) choć u mnie i tak kończy się na zachwycie 'jakie ładnie', ponieważ zwykle stawiam jedynie na tusz do rzęs i na tym się kończy mój dzienny, chociażby, makijaż :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uwielbiam ten rozświetlacz, używam go jesienią zimą. Dziwne, że cienie MA nie polubiły sie z twoją powieką. Stawiałabym, że club by Cie uczulił to ten pigment najczęsciej uczula.

    OdpowiedzUsuń
  6. właśnie się zastanawiam nad jego kupnem i jestem coraz bardziej na tak :)

    OdpowiedzUsuń