niedziela, 22 grudnia 2013

Ranking! TOP 5 najlepszych marek kolorówkowych roku 2013.



Koniec roku tuż tuż, dlatego długo myślałam jaki wątek byłby najbardziej przyzwoity na tą okazję. Nasz blog ma już pół roku, a nadal nie pokazałam Wam wielu niezwykłych kosmetyków z mojego kuferka. Postanowiłam zostawić je na kolejne miesiące, a ostatnie dni roku 2013 poświęcić na podsumowania. 

Postanowiłam napisać wątek, który sama chętnie przeczytałabym u Was. Dlatego jeśli którejś z Was pomysł na wątek przypadnie do gustu, to linkujcie mi proszę Wasze podsumowania roku 2013!

Przechodząc do tematu, przedstawiam Wam mój ranking pięciu najlepszych marek makijażowych roku 2013. Marek, które najchętniej śledziłam, najczęściej kupowałam i których produkty mnie zachwyciły. Zacznijmy od.... 


MIEJSCE 5:


Nad miejscem piątym myślałam najdłużej. Równie dobrze mogłabym tu umieścić Givenchy, Giorgio Armani, Sleek czy Bobbi Brown... Jednak za żadną z tych marek nie uganiałam się tak gorączkowo, jak za KIKO. :) W rzymie wchodziłam do KIKO 2 razy dziennie, przemierzyłam pół Berlina żeby zdobyć swoje wymarzone cienie, ganiałam także po KIKO zdalnie kolegę, który był na wakacjach w Barcelonie. Kocham KIKO i wyczekuję kolejnej wizyty w salonie :).



MIEJSCE 4: 


Pomimo wpadki jaką były paletki pięciu cieni Chanel Les 4 Ombres, mam ogromny respekt dla tej marki. Zachwyciły mnie: puder Les Beiges, sypaniec Cristalline, szminki Rouge Coco Shine. Mam też dobre wspomnienia dotyczące tuszy. Nie ma wątpliwości, że Chanel poczucie luksusu, co czasem rekompensuje niedociągnięcia w produktach. Mimo wszystko, lubię, śledzę, używam i wyczekuję nowości. Nadal jest wiele do przetestowania :)



MIEJSCE 3:


Guerlain nie trzeba nikomu przedstawiać. Mam obsesję na punkcie tej marki. Zachwycające limitowanki, piękne opakowania, luksus, bogactwo. Guerlain jest jak diamenty dla kobiety :). Niestety, marka ma tendencje do skupiania się na potrzebach kobiet kochających opaleniznę, zaniedbując zupełnie bladziochy. Moje pudry z azjatyckiej serii Blanc de Perle szukałam całą wieczność. Ale jak już coś wpadnie mi w oko, to nie odpuszczam.  swojej kolekcji Guerlain mam dwa cudowne cienie, meteoryty kulkowe i prasowane, limitowany róż Madame Rougit, oraz  złotą bazę L'or. Byłoby miejsce 2, gdyby nie skandaliczna cena kosmetyków. Mimo wszystko, niektóre naprawde są grzechu warte :).



MIEJSCE 2:

W roku 2013 w MACu nabyłam 17 (!) produktów i przeżyłam ogromną fascynację marką. To nie jest tak, że produkty MAC są lepsze niż wszystkie inne. Z drugiej strony, używając MACów możemy się poczuć jak makijażystki. Kosmetyki są profesjonalne, dopracowane, wybór kolorów, wykończeń i formulacji jest ogromny, do tego regularne limitowanki, świetny marketing... Cienie mnie bardzo zawiodły, ale Paint Poty, Mineralize Skinfinish, czy Pro Longwear Concealer to produkty, których używam praktycznie codziennie. Całe szczęście, że jest coraz bardziej dostępny..



MIEJSCE 1:


Za niesamowitą jakość, efekty na skórze, formulację, kolory, pigmentację, profesjonalizm,a nawet opakowania. Cienie boskie, pudry z efektem photoshopa, obłędne róże, niesamowite szminki, rozświetlacze, podkłady.... Ah!!!! Nie ma produktu NARS, który by mnie nie zachwycił! Gdybym miała malować sie do końca życia tylko produktami jednej marki, to tylko NARSem. Efekt mojej miłości do NARSA to 3 cienie pojedyncze, podwójny, dwa pudry, dwa róże, paleta cieni z bazą i pędzelkiem, rozświetlacz, oraz 3 szminki... W ciągu ostatnich czterech miesięcy! W  Bez wahania przyznaję miejsce na podium i z wytęsknieniem czekam na dzień, kiedy pojawi się w polskich Sephorach... Mr NARS, luv ya! :*


Chcę poznać Wasze TOP 5! Taguję Was, mini rankingi w komentarzach mile widziane :). Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowych i Wesołych Świąt! Niech kosmetyki sypią się z nieba! :) 
Monika

27 komentarzy:

  1. Hej Monika, swietnu post.
    Takze moja lista jest taka:
    5. Tom Ford - za przecudowne pedzle, ktore kocham i sa moimi ulubionymi, mimo ze cena ich krzywdzi portfel; za nieziemski bronzer, ktory w moim odczuciu jest najlepszym matowym bronzerem jakiego kiedykolwiek stworzono, za diabelsko drogie szminki, ktore sa tak maslane, ze wrecz przeslizguja sie po ustach.
    4. Chanel - za cudowne szminki Rouge Coco Shine i Allure (Velvet), za kremowe cienie, ktore ubostwiam; za roze do policzkow i te kremowe i pudrowe.
    3. Dior - za piekne kolekcje limitowane, za cudowne blyszczyki i szminki (ogolnie kocham ich produkty do ust) za BB kremy.
    2. Armani - za szminki w nieziemskich opakowaniach i o cudownych formulach, za pojedyncze cienie, za Lip Maestro - moja ulubiona szminke/lakier matowa do ust, Sheer Bronzer - jeden z moich ulubionych bronzerow i Fluid Sheer, ktory kocham jako rozswietlacz i roz do policzkow.
    1. Guerlain - bo jestem od niego uzalezniona. A tak powaznie to jak narazie jeszcze zaden produkt od nich mnie nie zawiodl. Glownie kupuje bronzery i podklady i je wrecz uwielbiam :-D
    To by bylo na tyle. Pozdrawiam goraco. Na pewno tu bede czesciej zagladac :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie muszę coś z Forda spróbować :) Dzięki za podsumowanie! :)

      Usuń
    2. Polecam. Fakt, ze TF jest drogi....bo to TF i czasem tez nie warty swej ceny. Jesli jednak mozesz sobie pozwolic, polecam bardzo pedzel do podkladu i bronzera :-) :-) sa przemile w dotyku. Pedzel do konturowania tez jest swietny. No i perfumy tez sa cudowne :-)

      Usuń
    3. Oj perfumy są boskie.... Cena też niczego sobie... :(

      Usuń
  2. Z Kiko niestety nic nie mam, Chanel lubię, chociaż uważam, że niektóre produkty są słabszej jakości. Kocham za to Guerlain, ale uważam tak jak Ty, że skupia się na kobietach lubiących opaleniznę, jednak cośtam można dla siebie znaleźć.Co do MACa to wielbię pędzle, z kolorówki mam tusz, róż, rozświetlacz i cień i owszem - są dobre, ale nie żeby zachwycały (wyjątkiem jest rozświetlacz soft&gentle). A NARS? Hmmm.... Mam sławetny róż Orgasm i wiem, że nie powinnam się sugerować tylko jednym kosmetykiem do oceny całej marki, ale jakoś tak się nie polubiłam z tym różem, że nie mam ochoty kupić z tej firmy nic innego... Chętnie bym się go pozbyła...
    Do mojej listy dołącza się Diorek i Clarins (kocham Clarinsa za podkłady, które pasują mi kolorystycznie - to pierwsza marka, z której AŻ 2 podkłady pasują mi pod względem odcienia).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie spróbuj z NARSA coś innego, po prostu widocznie nie trafiłaś z kolorem, a przecież NARS ma ich całą masę.... Może Deep Throat, Oasis albo Sin by Ci przypasował:)

      Usuń
    2. I żałuję że się z Tobą wcześniej nie zgadałam z tym Orgasmem bo sama go sobie zamówiłam online. Mi kolor mega pasuje:)

      Usuń
    3. I jeśli kiedyś będziesz kupowała puder sypki to tylko NARS LIght Reflecting Powder. Absolutne KWC tego roku, bije wszystko!

      Usuń
    4. W Orgasmie to nie chodzi o kolor, bo kolor jest całkiem ładny, ale ta konsystencja, po prostu jej nie cierpię... Taka jakby trochę brokatowa, choć nie do końca, nie umiem jej opisać, ale masz go, to wiesz, o co mi chodzi:) Nie wiem, czy one wszystkie nie mają takiej konsystencji. Mój Orgasm leży i kwiczy, już go chyba trzy miesiące nie używałam:)
      Zaintrygowałaś mnie tym pudrem sypkim, a jakie on daje wykończenie i ile się trzyma? Czy jest transparentny? Przybliż mi go trochę, proszę:) I czy wybierając między nim a Guerlainowym sypańcem który z nich byłby lepszy?

      Usuń
    5. Właśnie przeczytałam, że są dwie wersje tego pudru - sypka i prasowana:) Kusisz mnie, żeby przetestować, ale teraz nie wiem, na jaką wersję się zdecydować:) Wiesz może, czy i jaka jest między nimi różnica?

      Usuń
    6. Jest tak gładki w konsystencji, że wydaje się śliski. Daje niesamowite wygładzenie i rozświetlenie. Nie znam żadnego pudru, który dawałby mi taki efekt - ani meteoryty, ani chanel, nic... Jest biały w kolorze i zawiera bardzo maleńkie drobinki, praktycznie niewidoczne gołym okiem. Mam wersję sypaną i prasowaną, sypana zdecydowanie powala :). Nie da się z nim przesadzić, fotoszopuje, utrwala, po prostu skóra jest po nim jak jedwab. Tutaj pisałam trochę o tym prasowanym:
      http://blush-me-baby.blogspot.com/2013/09/nars-light-reflecting-setting-powder.html
      Ale sypany jest jeszcze lepszy!

      Usuń
    7. Oczywiście jest transparentny :)

      Usuń
    8. A tu masz więcej opinii:
      http://www.makeupalley.com/product/showreview.asp/ItemId=158736/Light-Reflecting-Setting-Powder/NARS/Loose-Powders

      Usuń
    9. W kwestii różnicy to w wykończeniu nie ma żadnej, to dokładnie ten sam puder, ale żeby go sprasować musieli chyba użyć dużo jakiegoś spoidła bo wersja prasowana jest bardzo twarda i trzeba się nieźle namachać żeby wydłubać coś z opakowania. A prasowany os razu widać jak nakładasz na twarz. Prasowaniec noszę w torebce i niestety zapominam go używać w ciągu dnia, ale po sypany sięgam codziennie przez co zaniedbuje ostro moje wszystkie inne pudry - meteoryty, chanele, givenchy.. :)

      Usuń
    10. Więc mając doświadczenie z obiema wersjami, brałabym bez dwóch zdań sypany :)

      Usuń
    11. Oj kusisz Kochana, teraz już na poważnie się zastanawiam, czy kupić sobie 7 puder? Chyba powinnam go kupić, bo przecież mam za mało i mi nie starczy do poniedziałku nawet ;DDDDDD
      Wstawiłaś link do tego posta i faktycznie przypomniałam sobie, że o nim już u Ciebie czytałam, po prostu zapomniałam, a może to wynikało z faktu, że przez ten nieszczęsny Orgasm jak ktoś pisze o Narsie to czytam tą notkę, ale tak jakoś obojętnie to odbieram, bo jestem zawiedziona tym różem, który sama mam. Teraz jednak, skoro tak zachwalasz, chyba będę musiała kupić to cudo! :) Tylko zastanawiam się, czy jednak nie lepiej mi będzie wziąć prasowańca? Raczej nie noszę kosmetyków w torebce, więc i tak używałabym go tylko w domu, nie wiem, czy po prostu wersja prasowana nie podoba mi się bardziej, wiesz, jestem wzrokowcem:)

      Usuń
    12. Ja też jestem wzrokowcem, ale jeśli masz to używać w domu to jednak radzę brać sypańca, zupełnie inaczej się go używa i wg mnie daje przez swoją lekkość dużo lepszy efekt. Kupuj kupuj, jak będziesz zawiedziona to go od Ciebie odkupie :D

      Usuń
    13. W czwartek jadę do Trafford Centre, zobaczę, czy on tam będzie - jak będzie to zmacam i poproszę, żeby mi nałożyli na buzię:) A jak nie będzie to się zastanowię (ale znając mnie i tak wtedy w przyszłym tygodniu stwierdzę, że jednak go potrzebuję do życia :D).

      Usuń
    14. Na pewno ją zdam, tylko nie wiem, czy uda mi się w czwartek, czy dopiero w piątek (zależy, o której wrócimy) :D

      Usuń
  3. Świetne podsumowanie i ile smakowitych kosmetyków. Wszystko cieszy oko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj chciałabym mieć w swojej kolekcji takie perełki jak Nars, czy Chanel. Może kiedyś... kiedy fundusze pozwolą :) Jeśli miałabym wybrać ulubione marki mijającego roku to były by to Revlon i Bourjois + paletka Naked 2 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam dużo dobrego o obu markach, muszę koniecznie spróbować szminek z Revlonu :)

      Usuń
  5. Strasznie ale to strasznie mam ochote na zlota baze Guerlain! Tylko boje sie, ze mnie zapcha...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kosmetyki Kiko kuszą mnie od pewnego czasu. Nie mogę doczekać się wycieczki do Niemiec. Na pewno wstąpię do salonu włoskiej marki:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja piątka to zdecydowanie MAC, NARS, Guerlain, MUFE oraz ... No właśnie, muszę się jeszcze nad piątym miejscem zastanowić :D

    OdpowiedzUsuń