Miesiąc minął zdecydowanie nie blogowo. Nauka mnie pochłonęła. Na szczęście wszystko co najgorsze za mną, więc mogę w końcu rozsiąść się wygodnie i napisać Wam co nieco o kosmetykach, które mnie absolutnie oczarowały w ciągu ubiegłego miesiąca.
Niestety, podczas robienia zdjęć do posta okazało się że mój aparat jest poważnie uszkodzony.... Co więcej, z awaryjną cyfrówką jest jeszcze gorzej! Myślałam że to kwestia starych baterii, ale na nowych też mi nie odpala.... :( Dlatego będę się posiłkować dziś zdjęciami z sieci....
Posta podzieliłam na dwie części - kolorówkę i pielęgnację. Zacznijmy od makijażu :)
Laura Mercier, Artist Eye Palette (limited edition fall 2013)
Pokazywałam ją tu. Kosztowała mnie fortunę - prawie 300 złotych z przesyłką. Dlatego długo obawiałam się, czy nie są to wyrzucone w błoto pieniądze uwzględniając moją pokaźną kolekcję najróżniejszych cieni pojedynczych i kilku palet. Myślałam że będzie to kolejna paletka, którą chcąc nie chcąc będę używać raz na 2 tygodnie, i to jedynie kilka wybranych odcieni.
Nawet nie wiecie, jak bardzo się myliłam.
Paleta mnie zachwyciła. Odkąd ją mam, przestałam używać 80% cieni które mam (obecnie używam ich raczej dla urozmaicenia lub formalności). Przy szybkim porannym makijażu, kiedy nie mam czasu się bawić, od razu ręka leci w stronę palety. Uwierzcie - każdy odcień jest przepiękny, nawet te wydające się bardziej "pospolite". Pięknie się blendują, trzymają się oczu cały dzień, a kolorystyka daje nam nieograniczoną ilość najróżniejszych wariantów. Kolory są bardzo moje - neutralne, pozbawione banału. Jeśli macie możliwość zdobyć tą paletę to nie wahajcie się ani chwili!
Po zakupie sypanego NARSA, Chanel poszedł na drugi plan i przez kilka miesiący praktycznie nie wyjmowałam go z dna szuflady. Teraz zaczęłam go odkrywać trochę na nowo. Pomimo że nie zostawia tak jedwabistej, wręcz śliskiej warstwy jak NARS, pięknie wykańcza makijaż. Szlachetny, udajający że go nie ma, a zarazem robiący co trzeba. Doceniłam go na nowo :). Recenzję pisałam kiedyś tutaj.
Zupełnie nie planowany nabytek z wymianki na wizażu (post), który okazał się strzałem w dziesiątkę. Podkład jest nawilżający i lekki, idealnie nadaje się na dni kiedy mamy ochotę na zdecydowanie bardziej naturalną szpachelkę niż zazwyczaj... Krycie średnie w kierunku niskiego, a jednak upiększa i daje efekt po prostu... Lepszej skóry. W ogóle go nie widać na twarzy, nie ma mowy o ciastowatej fakturze po kilku godzinach. Niweluje nierówności, rozświetla, nawilża, zakrywa zaczerwienienia. Jednocześnie nie kryje moich piegów, przez co wygląda jakbym nic nie miała na twarzy.
Kolejny nabytek z wymianki. Przede wszystkim uroczy zapach, idealnie dopasowany kolor (mam wersję najjaśniejszą Super Light), nawilżenie i bardzo dobre krycie. Idealny na dni, kiedy skóra nie wyglądała zbyt dobrze, by Bobbi Brown sobie poradził.To co go odróżnia od moich BB ulubieńców - Bioessence 10in1 oraz Skin79 to to, że nie jest aż tak silikonowy i ciężki.
Różowe róże to dla mnie zupełnie nowy, niezbadany grunt. W różach poczułam się jakby trochę młodziej... I stałam się wielbicielką róży Chanel za piękne wykończenie jakie dają i łatwość budowania efektu, co w przypadku Sleeka czy Guerlain wypada zdecydowanie gorzej. Chanela pokazywałam również w wątku wymiankowym.
Jest jeszcze kilka innych pozycji, m.in. Mój nowy NARS 413BLKR Multiple, ale zostawię go sobie na oddzielny post :)
Piszcie co Was ostatnio zachwyciło :)
Krem BB DR G. "Brightening Balm" Gowoonsesang
Kolejny nabytek z wymianki. Przede wszystkim uroczy zapach, idealnie dopasowany kolor (mam wersję najjaśniejszą Super Light), nawilżenie i bardzo dobre krycie. Idealny na dni, kiedy skóra nie wyglądała zbyt dobrze, by Bobbi Brown sobie poradził.To co go odróżnia od moich BB ulubieńców - Bioessence 10in1 oraz Skin79 to to, że nie jest aż tak silikonowy i ciężki.
Chanel Joues Contraste - Pink Explosion
Różowe róże to dla mnie zupełnie nowy, niezbadany grunt. W różach poczułam się jakby trochę młodziej... I stałam się wielbicielką róży Chanel za piękne wykończenie jakie dają i łatwość budowania efektu, co w przypadku Sleeka czy Guerlain wypada zdecydowanie gorzej. Chanela pokazywałam również w wątku wymiankowym.
Jest jeszcze kilka innych pozycji, m.in. Mój nowy NARS 413BLKR Multiple, ale zostawię go sobie na oddzielny post :)
Piszcie co Was ostatnio zachwyciło :)
rzeczywiście ta limitowana paleta Laura Mercier jest cudna <3
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda ta paletka. Lubię takie kolory cieni.
OdpowiedzUsuńAch paletka cudna ;) i roz z chanel cudowny ;)
OdpowiedzUsuńRóż Chanel piękny, lubię takie kolory :)
OdpowiedzUsuńTa paletka jest po prostu cudna i najważniejsze, że się sprawdza i warta była wydania tych pieniędzy. Skąd ją zamawiałaś?
OdpowiedzUsuńeBay a szła do mnie z Kanady :)
UsuńPaletka jest warta grzechu ;) Kolory faktycznie neutralne, ale bardzo niebanalne ;)
OdpowiedzUsuńMam ten krem BB. Bardzo go lubię ;)
OdpowiedzUsuńLaura Mercier jest bardzo ladna, tez sie jej przygladalam ale poczekam:) A cristalline kocham jednak nad zycie, szkoda ze tak trudno dostac, na razie mam zapas Guerlain na rok haha
OdpowiedzUsuńPaletka jest ładna, ale ja już się zakochałam w innej... Ostatnio czaję się na limitowaną paletkę Too Faced, taką w kształcie czekolady. Spodobał mi się design, ale jak ją dotknęłam na żywo, to po prostu prawie padłam z wrażenia! Te cienie mają taką nieziemską pigmentację, że są prawie jak masełko, porównałabym konsystencję do tych naszych wszystkich cieni w piance. Gdyby nie cena - 45 funtów, to już byłaby moja, ale trochę mi żal wydać tyle monet... Tym bardziej, że wczoraj na lotnisku wydałam trochę, dzisiaj pierwszy dzień w Pl, a już kupiłam połowę produktów z mojej listy zakupowej, czyli wydałam duuużo (znowu), po urlopie znowu będzie post kurde:)
OdpowiedzUsuńCzy możesz mi coś powiedzieć na temat tego kremiku BB? Wiesz, że polubiłam Skin79, a wiem też, że Ty raczej trafiasz w moje podkładowe potrzeby, więc czy myślisz, że dla mnie byłby fajny? :)
Skoro trafiam, to myślę że by był :D. Ale to nie jest kategoria "photoshop" jak Skin79, bardziej wrzuciłabym go do kategorii "codzienne" lub też "komfortowe". Zapach bardzo mnie jara :)
UsuńJa tam nie mogę mieć tylko jednego BB lub tylko jednego podkładu - co dzień, to inne potrzeby. Ten lubię komponować z niezbyt ciężkim makijażem codziennym, ale na przykład do jakiś większych szaleństw z okiem bym wybrała coś mniej kremowego a bardziej dającego solidną i lekką bazę, czyli Bobbi Brown lub NARS (zależnie od potrzeb krycia).
Ale zdecydowanie warto spróbować, produkt bardzo dobry i ma świetne opinie więc jest mało ryzykowny :)
Piękna jest ta paletka! Fajnie byłoby ją mieć choćby po to, żeby podziwiać ;)
OdpowiedzUsuńKurczę, ale kusisz tą paletką :)
OdpowiedzUsuńNad Bobbi Brown się cały czas zastanawiam i chyba w końcu się skuszę, bo brakuje mi obecnie w mojej kolekcji dobrego, nawilżającego podkładu :)
Paletki zazdroszcze bo baaaaardzo na niá polowalam i niestety nie udalo mi sie jej dostac...nawet moja przyjaciólka co w USA mieszka probowala mi já kupic ale ciagle byla wyprzedana...
OdpowiedzUsuńcacko....az slika leci :)
piękni Ci Twoi ulubieńcy! zresztą lubisz wszystko co dobre, więc mnie to wcale nie dziwi :D hihi
OdpowiedzUsuńznam róże Chanel i uwielbiam! choć tego Twojego koloru nie mam.. ostatnio mam wielką fazę na Accent! *.*