Nie było mnie wieki na blogu. Znowu. Spędziłam prawie dwa tygodnie w Londynie i mimo, że obiecałam sobie wrzucić przynajmniej dwa posty w tym czasie, nie udało mi się napisać ani jednego zdania. Ale za to zrobiłam kilka swatchy, które postaram się wrzucić w jakimś zbiorczym poście. Londyn niezmiennie zachwyca. Tym razem udało mi się zwiedzić najsłynniejszy dom towarowy na świecie- Harrods. Specjalnie użyłam słowa "zwiedzić", bo to miejsce się podziwia, niczym galerię sztuki. W Harrodsie jest WSZYSTKO. A z Beauty Department i perfumerii trzeba było mnie wyciągać siłą. Linie perfum stworzone specjalnie dla Harrodsa, edycje limitowane kosmetyków, których nie znajdziemy w żadnym innym sklepie. Disneyland! Ale o tym postaram się napisać w kolejnym poście. Dziś najnowsze dziecko youtubowej guru Samanthy Chapman- Miracle Complexion Sponge czyli odpowiednik Beauty Blendera. O zakupie gąbeczki myślałam już od jakiegoś roku, ale wydatek rzędu 80 zł za różowe jajko to według mnie jakieś nieporozumienie. Tym bardziej, że nie bardzo chciało mi się wierzyć w spektakularne efekty. Miracle Sponge kupiłam w Bootsie za 6 funtów (ok 30 zł). Niby też niemało, ale przynajmniej Samantha Chapman podpisuje się pod nim swoim nazwiskiem. Za odpowiednik BB musiałabym zapłacić pewnie około 20 zł.
Obietnice Real Techniques: Idealnie rozprowadzony i wtopiony w skórę podkład, czego efektem jest nieskazitelny makijaż w jakości HD.
Gąbeczka 3w1:
1. Zaokrąglona strona- muskamy lub stemplujemy większe powierzchnie twarzy
2. Ścięty rant- okolice oczu i nosa, ale również doskonale się sprawdzi na całą twarz
3. Precyzyjny szpiczasty koniuszek- przebarwienia i niedoskonałości (aplikacja korektora).
Jeśli chcemy uzyskać minimalne lub lekkie krycie wystarczy rozetrzeć podkład na twarzy przy użyciu gąbki (tak jak pędzlem), w przypadku większego krycia wciskamy aplikator w skórę (stemplujemy). Gąbeczki możemy również używać do aplikacji kremowych róży, bronzerów i pudrów w kamieniu, używając zaokrąglonej strony. Na końcu wpisu zamieszczę link z tutorialem Samanthy.
Jak jest w rzeczywistości? Aplikator faktycznie świetnie rozprowadza podkład i jest bardzo łatwy w użyciu. Cera jest gładsza i wyrównana. Nie ma mowy o efekcie maski i smugach. Buzia wygląda świeżo i zdrowo. Nałożenie podkładu trwa trochę dłużej niż palcami, ale i tak efekt jest tego warty. Niestety trzeba się liczyć z tym, że aplikator zżera więcej podkładu niż w przypadku palców czy pędzla, ale w końcu gąbki mają to do siebie, że pochłaniają wodę. Może inaczej będzie w przypadku podkładów mineralnych. Dla mnie najważniejszą zaletą aplikatora jest widoczne zmniejszenie porów. Niestety MCS nie wpływa na trwałość makijażu. Pamiętajmy, że tak jak w przypadku Beauty Blendera, gąbeczkę należy najpierw zwilżyć wodą.
Miracle Complexion Sponge vs. Beauty Blender
Niestety oryginalny BB miałam okazję jedynie macać, więc oba produkty porównuję pod względem wizualnym. Według mnie Beauty Blender ma bardziej spoistą i gładką strukturę, jakby lateksową, na Miracle Sponge z kolei wyraźnie widać "pory". Dodatkowo Beauty Blender jest bardziej sprężysty, odbija się od skóry, MCS w tej kwestii przypomina zwykłą gąbkę. Jeśli chodzi o kolor, to oczywiście bardziej podoba mi się neonowy róż BB, ale mam nadzieję, że na pomarańczowym mniej będzie widać ślady po podkładzie.
Swoją gąbeczkę myję po każdym użyciu delikatnym szamponem, ale chyba zmienię na coś antybakteryjnego (boję się myśleć co się będzie działo wewnątrz gąbeczki po pół roku stosowania). Na chwilę obecną jestem bardzo zadowolona i nie planuję powrotu do pędzla, ale oczywiście napiszę recenzję podsumowującą za kilka miesięcy. Oryginalnego Beauty Blendera na pewno nie kupię, bo uważam, że cena jak na polskie realia, za gąbeczkę, która trzeba wymieniać przynajmniej co pół roku jest zdecydowanie za wysoka. Poza tym podobno nie ma wielkiej różnicy w efekcie końcowym.
A tu tutorial Samanthy z kanału pixiwoo, z Miracle Complexion Sponge w roli głównej:
Gdzie kupić aplikator? niestety nie jest dostępny stacjonarnie. Widziałam pojedyncze sztuki na allegro, ale cena jest ok. 10 zł wyższa niż w UK.
Macie oryginalnego Beauty Blendera? Jak wrażenia?
A.