Hmm niestety nie zostałam obdarowana piękną i jednolitą cerą. Dodatkowo jakiś rok temu moja skóra zupełnie zwariowała i zaczęła zachowywać się jak u nastolatki. Przyczyną niestety są zawirowania hormonalne, z którymi mam w planach walczyć. Jeszcze przed wielkim wysypem pojawiały się u mnie okazjonalne niespodzianki na brodzie (pierwszy sygnał, że to kwestie hormonalne zignorowany). Oprócz tego było w miarę OK, z wyjątkiem rozszerzonych porów na policzkach, grudek podskórnych i skłonności do czerwienienia się. Kiedy stan mojej cery znacznie się pogorszył, zaczęłam stosować żel La Roche Posay w duecie z Effeclarem Duo. Efekty? Zero plus nieznaczne pogorszenie na początku. Szukałam dalej. Padło na Avene Cleance K. Efekt? dramat. Totalny wysyp. Podejrzewam, że na skutek działania kwasów, skóra zaczęła się oczyszczać, ale nie byłam w stanie przeczekać tego gorszego okresu i do kremu nigdy więcej nie wróciłam. Przeczytałam wszystkie możliwe wpisy na blogach i forach i zainteresowałam się rosyjskimi dobrodziejstwami. Kupiłam glinki, maseczki, kremy typu detox i niestety efektów brak. W końcu palec boży pokierował mnie w stronę mydła aleppo i zakupiłam ten z 40% olejem laurowym. Już po kilku dniach stosowania cera zaczął wracać do normy. Przestała być trądzikowa, a stała się mieszana z problemami. Zaognione miejsca zostały ukojone, wysyp stopniowo zatrzymywał się i po jakimś miesiącu prawie całkowicie zniknął z policzków (chociaż to też zależne jest od dnia cyklu). Teraz walczę jedynie z wypryskami na brodzie i żuchwie, ale tu zdecydowanie potrzebne jest uregulowanie gospodarki hormonalnej. Moc aleppo wzmacniałam korektorem leczniczym Acne Camouflage, z których nigdy się nie rozstanę. Dobra, po kolei:
.
1. Savon d'Alepp 40% Laurier
Skład bardzo prosty. Nie ma zbędnych ulepszaczy. Mydło jest w 100% naturalne i składa się z oliwy z oliwek, wody, zasady sodowej i najważniejsze: z oleju laurowego, który dodawany jest na końcu procesu. Wskaźnik procentowy pokazuje stosunek oleju laurowego do oliwy z oliwek. W moim przypadku jest to 40% oleju laurowego i 60% oliwy z oliwek. Im wyższe stężenie, tym większe właściwości lecznicze. Mydło aleppo pomaga leczyć trądzik, choroby skórne, grzybice, podrażnienia, egzemy i inne cuda wianki. Gdzieś doczytałam, że lepiej zacząć od niższego stężenia i iść ewentualnie w górę. Ja oczywiście musiałam zacząć z grubej rury. Mydło jest moim wybawieniem. Wystarczy, że nie użyję go kilka dni pod rząd i znów zaczyna się pobojowisko. Dodatkowo jest mega wydajne. Starcza mi spokojnie na pół roku, a używam go dwa razy dziennie. Zapach jest średni, ale mi już zawsze będzie się kojarzył z końcem wielkiego wysypu. A to dobre skojarzenie:)
2. Acne Camouflage
Chyba mało popularny produkt. Do dostania tylko na allegro.
Skład: Butyrospermum parkii (masło shea), titanium dioxide (filtr UV), Poletratum (wazelina), Ichtammol (produkt destylacji łupków bitumicznych, zawiera związki siarki, przez co wykazuje właściwości bakteriostatyczne i przeciwzapalne). Olea Europaea (oliwa z oliwek), Hypericum perforatum (dziurawiec zwyczajny- ma właściwości antybakteryjne i przeciwzaplane), Zinc oxide (zbawienne działanie na skórę trądzikową, przyśpiesza gojenie ran), tocopherol (brzmi podejrzanie, ale to witamina E), Bisabolol (składnik rumianku, który jak powszechnie wiadomo koi i ma właściwości przeciwinfekcyjne), Mica, CI 77491, CI 77499 (barwniki).
Takie małe pudełeczko, a tak długi skład. Na szczęście nie ma się za bardzo do czego przyczepić. Kolor na początku przeraża. Jest jakiś taki sinobrązowy, jednak chwilę po nałożeniu idealnie wtapia się w naszą cerę i właściwie możemy wyjść do ludzi bez podkładu. Jeśli chodzi o właściwości, to napisać mogę jedynie same peany pochwalne na jego cześć. Leczy, goi i maskuje wypryski. Z niektórymi radzi sobie od razu, z innymi walczy kilka dni. Ale na końcu zawsze wygrywa. Są jednak dwa minusy. Po pierwsze śmierdzi roztopionym asfaltem (zapewne przez te łupki bitumiczne) no i słoiczek jest tak mały, że ciężko produkt wygrzebać. Zawsze coś zostanie pod paznokciami :/ Korektor nakładam i na noc i pod makijaż. To już moje drugie opakowanie. Acne Camouflage kosztuje ok 25 zł, a starcza mi na na jakieś 4 miesięce (a zdecydowanie się nie ograniczam w używaniu).
![]() |
przed/po |
3. Absolute Organic Moisturizing Day Cream
Krem trafił do mnie przez przypadek. Poprosiłam koleżankę, żeby kupiła mi Organix Cosmetix, koleżanka wysłała męża, a wiadomo jak się kończą zakupy robione przez facetów. No ale tym razem jakimś zrządzeniem losu okazało się, że znalazłam krem prawie idealny. Organiczny (certyfikowany przez ECCOCERT), o dobrym składzie i jeszcze lepszym działaniu. Skóra po nim wygląda na wygładzoną, promienną i jakąś taka zdrowszą. Mam wrażenie, że zmniejsza zaczerwienie. Działa jak baza pod podkład, tylko nie za sprawą silikonu, a jakiś naturalnych dobrodziejstw. Krem jest gęsty i zostawia lekki film, czyli wszystko tak jak lubię. Szybko się wchłania, więc jest świetny pod makijaż no i nie potrzebuję nic dodatkowego po oczy. Krem jest ważny tylko 6 miesięcy, co wskazuje, że naprawdę ma organiczny skład. Na pewno kupię ponownie, bo po raz pierwszy używam z wielką przyjemnością i nie czekam, aż zobaczę denko w słoiczku (kremy wyjątkowo szybko mi się nudzą). Zapach jest trudny do określenia, raczej mało przyjemny, duszący i o dziwo ma coś chemicznego w sobie.
Skład przekopiowany z wiażu: Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Tricaprylin, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Cetearyl Wheat Straw Glycosides, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Galactoarabinan, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Glyceryl Stearate Citrate, Squalane, Propanediol, Glycerin, Aqua (Water), Buddleja Davidii Extract*, Thymus Vulgaris (Thyme) Flower & Leaf Extract*, Salvia Sclarea (Clary) Seed Oil, Sodium Hyaluronate, Beeswax*, Parfum (Fragrance), Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Gluconolactone, Sodium Benzoate, Tocopheryl Acetate, Citric Acid, Benzoic Acid.
* Składniki pochodzące z upraw ekologicznych.
![]() |
Niestety zdjęcia robione były w fatalnym oświetleniu, ale mam nadzieję, że widać, że skóra zdrowo się błyszczy. |
Jak widzicie pielęgnacja ograniczona do minimum. Ze względu na stan skóry starałam się nie ryzykować. Dopiero teraz postanowiłam wprowadzać małe modyfikacje i za namowa przyjaciółki kupiłam arsenał z biochemii urody.
1.Olej tamanu
2.Hydrolat Oczarowy
3. Żel hialurownowy
Używam stosunkowo krótko, więc nie mam jeszcze
wyrobionej opinii, chociaż już zauważyłam, że olejek nieznacznie
pogorszył sytuację. Podobno nie powinnam się poddawać i za jakiś czas
może zdziałać cuda. Dla cudów jestem w stanie dać mu jeszcze jedną
szansę. Wpis pojawi się pewnie w połowie października.No chyba, że
zamiast cudów pojawi się jesień średniowiecza na twarzy i wtedy wpisu
spodziewać się można szybciej:) Generalnie nigdy nie zdecydowałabym się
na OCM. Moja cera jest wyczulona na oleje. Wystarczy, że po olejowaniu
kosmyk włosów spadnie mi na twarz, rano mogę spodziewać się tam
niespodzianki...Podobno olejek tamanu ma być inny. Oby.
Tak się zastanawiam, dlaczego jeszcze nie mam tego kremu...?;)
OdpowiedzUsuńJeśli tamanu nie zadziała, to mój światopogląd legnie w gruzach... Jeszcze nie masz olejku do zmywania, ale nie dasz się namówić, co??:P
tylko gdybym miała zapewniony urlop na żądanie następnego dnia:P
UsuńMi ostatnio pomaga czarne mydło oliwne kupione na wagę w organique :) Muszę koniecznie wypróbować mydełko aleppo, o którym piszesz :) mam słabość do naturalnych mydełek :P
OdpowiedzUsuńjeśli nie masz problematycznej cery to radzę zacząć z niższym stężeniem. Po 40% skóra jest nieprzyjemnie ściągnięta. Ale za to jest tak czysta, że aż skrzypi:P
UsuńLubię te Twoje zdjęcia na trawie :P
OdpowiedzUsuńJa się nie mogę przełamać do stosowania Aleppo na twarz, jakieś takie dziwne uczucie pozostaje jakby skóra miała ogromne tarcie. Myję nim tylko ok. 2 razy w tygodniu więc ciężko mi ocenić jaki to daje efekt...No i mogłoby trochę lepiej pachnieć :(
już za miesiąc pewnie będą zdjęcia w zimowej odsłonie na śniegu:P Ty masz buźkę gładką jak lustro, więc u Ciebie aleppo nie da jakiś spektakularnych efektów. Myślę, że powinnaś mieć minimalne stężenie oleju laurowego.
Usuńjejku, jak dobrze że mam suchą cerę i sprawy trądzikowe mnie mocno nie dotyczą.. bo okresowe niespodzianki, to chyba przy nich pikuś? ;)
OdpowiedzUsuńsprawy trądzikowe to orka na ugorze. Mam nadzieję, że jak ureguluje sprawy hormonalne to będzie lepiej. Chociaż na idealnie gładką i jednolitą cerę chyba nie mam co liczyć:(
Usuńnigdy nie mów nigdy.. może Twoja cera pewnego dnia Cię mocno zaskoczy :D tego Ci życzę :)
Usuńdzięki Marti! oby:)
UsuńAleppo mam, ale w porównaniu do Twojego, to moje to słabizna;) Acne Camouflage też mam, gdzieś w kącie leży, ale dzięki Tobie sobie przypomniałam jakie to świetne cudo i muszę go poszukać:)
OdpowiedzUsuńU mnie hydrolat oczarowy, olejek tamanu i żel hialuronowy się nie sprawdziły:/ mam nadzieję, że jednak u Ciebie się sprawdzi;) mimo złego początku;)
Odpuściłam sobie hydrolat i miejscowo stosuję tylko tamanu. Widzę małą poprawę:)
UsuńAcne Camuflage mam i ja, ale czasem jego kolor uparcie się wybija i muszę się sporo namęczyć, by nie był widoczny.
OdpowiedzUsuńu mojej koleżanki też kolor się przebija. Ja zazwyczaj i tak nakładam jeszcze podkład jak wychodzę do ludzi, więc nie muszę się bardzo starać, żeby dobrze zblendować produkt.
UsuńMam niestety ten sam problem co Ty ;/
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o takich kosmetykach, al na mydełko to skuszę się na pewno! Bo na mnie nie działają żadne antybiotyki. No może na chwile, ale niestety zbyt krótką. :( Obserwuję, pozdrawiam i życzę równie silnej wytrwałości w walce, co moja ;))
Monika koniecznie spróbuj aleppo i może olejek tamanu,ale z nim musisz zaczynać ostrożnie. Najpierw punktowo. Może u Ciebie też wychodzą jakieś problemy hormonalne?
Usuń